Czyny kształtują człowieka. Aby stać się lepszym człowiekiem, trzeba podejmować dobre czyny.

Szczególnym rodzajem takiego czynu są uczynki miłosierdzia. Otwierają nas na zewnątrz, wymagają wyjścia poza strefę komfortu. Jednocześnie wysiłek ten nie jest pustym ćwiczeniem, ale konkretnym dobrem uczynionym drugiemu człowiekowi.

Warto pamiętać, że nie chodzi o czysty humanizm, pomaganie dla poczucia się lepszym. Chodzi o spotkanie z Bogiem w drugim człowieku, wyrażenie czynem, że się o niego troszczymy, że jest dla nas ważny.

Uczynki miłosierdzia są skierowane na drugiego człowieka i nie są ćwiczeniem duchowym jako takim. Ważne jednak żeby czyn miłosierdzia wiązał się z jakimś wysiłkiem, ofiarą, bo tylko wtedy przynosi korzyść obu stronom. Kiedy dajemy to co nam zbywa, przynosi to korzyść tylko obdarowanemu i tylko częściową, bo nie buduje relacji. Kiedy podejmujemy wysiłek, poświęcamy coś, przynosi to korzyść również nam. Dodatkowo pomaga budować więź między obdarowanym i obdarowującym.

Kiedy podejmujemy uczynek miłosierdzia, który wiąże się z trudem, możnaby powiedzieć krzyżem, to nie tylko ubogacamy siebie nawzajem, ale również głosimy miłosiernego Boga.

Na koniec pamiętajmy, że „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.” (Mt 5, 7).


Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *